...i po ŚWIĘTACH
Tyle szykowania, gotowania i już po świętach. Było bardzo ciepło i sympatycznie, ale przez całe święta towarzyszyła nam myśl i poczucie jak bardzo potrzebujemy już naszego kąta, naszego Amaretto, naszego azylu. Oczami wyobraźni już widziałąm przyszłoroczną wigilię na naszej wsi Achchch rozmarzyłam się....
Mikołaj tego roku był bardzo hojny i obdarował nas maszynką Zelmera do mielenia mięsa ze wszystkimi możliwymi przystawkami
jestem baaaaaaaaaaaardzo zadowolona, tym bardziej, że taki sam sprzęt mają zarówno moi rodzice jak i teście i (odpukać) jest naprawdę niezawodny! Mojemu mężowi wciągnęło raz dużą łyżkę i zarówno sprzęt jak i łyżkę udało się przywrócić szybciutko do stan przedwypadkowego, więc ten test spowodował, że będę mogła męża dopuszczać do pracy z tą maszyną
Natomiast od męża - Mikołaja dostałam prześliczne lampki - pucharki, niektórzy mówią, że to świeczniki , ale ja juz wiem, że z tych "świeczników" bardzo wygodnie się pije
Oto jedna z nich:
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Poza tym denerwuje mnie już ten przestój. Tak, zgadzam się, że w ostatnim wpisie pisałam o odpoczynku, zbieraniu sił na wiosnę, ale liczyłam też na to, że prace nie będą możliwe z powodu zimy, śniegu, mrozu etc etc. A tu co? Nic! 10' C pod koniec grudnia! Gdybyśmy tylko mieli już prąd na działce to na pewno zaczęlibyśmy działać, bo naprawdę szkoda takiej pogody na bezczynność. Z naszym prądem to w ogóle już inna bajka, ale po odwiedzinach tu i ówdzie, po napisaniu pięknego, soczystego pisemka cosik się ruszyło, więc mamy nadzieję, że na wiosnę prąd będzie.
Pozostaje nam jedynie czekać, bo dni krótkie i nawet instalacji nie ma jak poprowadzić, bo co na agregacie? Można, ale po co siebie i kogoś męczyć i truć.