Zamieszanie na placu boju :)
Data dodania: 2012-10-18
Wracając od lekarza, który stwierdził, że jeszczę musze posiedzieć w domu nie mogłam się powstrzymać i zajechałam na budowę...
...a tam niemałe zamieszanie! Az miło popatrzeć
- kiedy tylko wjechałam na działkę, za mną przyjechali panowie od SCHODÓW - impossible i tu znowu niespodzianka, bo inwestorka czepnęła się, że słoje w policzku (chyba tak to się fachowo zwie) idą prostopadle do słojów stopni. Ale nasi fachowcy nie śpieszą się i pełen luz oni poprawią, tak samo dzrwiczki do schowka, bo na miejscu zaczął pan wymierzać, ze tu dociąć, tam dosztukować jakąś zaślepkę i powiem, że trochę ciśnieneim mi podnieśli. Wracając zajechałam do szefa, który obiecał pokazać się na budowie i sprawdzić i poprowadzić odpowiednio swoich problematycznych pracowników.
- na poddaszu panowie glazurnicy kończą łazienkę, która bardzo mi się podoba a z naszej bajecznej 5-cio otworowej baterii leci już woda i nie mogę się doczekać pierwszej kąpieli hehe Co prawda panowie się naprzeklinali, by wszystko ładnie spasować, ale jest naprawdę super i mam nadzieję, że równie dobrze będzie się spisywała!
- na placu boju pojawił się wujek, który zaczął "walczyć" ze schodami wejściowymi.
- razem z tatą przyjechał również drugi wujek, który zaczął obrabiać okna
- teściu zaklejał kołki od stryropianu
- i mój tata biegający pomiędzy tymi wszystkimi ludźmi próbując znaleźć wszystkie potzrebne na ten moment rzeczy.
- w drodze powrotnej udało mi się dokupić dwa brakujące dekory do górnej łazienki.
Żadnych zdjęć nie zrobiłam, gdyż nie było możliwości, bo i tak czułam, że ciągle komuś wchodzę pod nogi
A i jeszcze jedno - pogoda cudowna i oby tak dalej!!!
Pozdrawiamy!!!