Nasza ślubna abstrakcja
...bo, że o gustach się nie dyskutuje to wszyscy wiedzą. Każdy ma to co lubi, lub to na co go stać
Jakoś tak ostatnio pochwaliłam obrazy na blogu marfinowcy i znowu jakaś historia sie wywiązała, a ja wcale nie miałam na myśli powrotu do jakiejś chorej przeszłości.
Ale to przecież nie o tym miało być. Obiecałam wrzucić tu na bloga pewien bardzo ważny dla nas obraz. Jest to prezent ślubny od bardzo bliskiej naszemu sercu duszyczki, dlatego oprócz tego, że sam w sobie jest bardzo pozytywny, to jeszcze jego twórca podwaja jego moc
Oczywiście nasłuchaliśmy się różnych opinii na jego temat. Czy to nie przez uprzejmość mówimy, że nam się to dzieło podoba? Czy go rozumiemy? Itd. A fakt jest taki, że oprócz abstrakcyjnych "żagłowek" mamy obraz pamiątkowy po babci bracie i on również znajdzie miejsce w naszym domu, bo dom, to emocje i wspomnienia.
Miejsce tego obrazu widzę albo w sypialni, gdzieś obok łoża z palet albo na ściane w hallu nad spocznikiem.
A oto i on:
tadam
według mnie powinien wisieć na naszej brązowej ścianie, albo w ogóle na jasnej białej lub szarej. Ale to da się zrobić w naszym amaretto rzecz jasna. Jak widać na załączonym obrazku, obraz nie posiada nawet jeszcze ramy, gdyż musi sie jej dorobić
Tak w ogóle to pozdrawiamy Cię Marto W. - F. autorko tego obrazu, bo być może zdarza Ci się tutaj zaglądać :)