Zielono mi :)
Uwzględniłam nasz stan ducha w wyglądzie bloga
Słuchajcie! Byliśmy dzisiaj na budowie i było tak cudownie! Słonecznie! Ciepło! Łąka pachniała latem, ptaki śpiewały...achchchch. Wszechobecna ciszszszaaaaaaa. Poleżałam sobie na prowizorycznej ławce wykonanej z resztki krokwi położonej na pustakach z Ytonga i
Wyciszyliśmy się od zgiełku miasta, pracy i wszytskich pierdół, które przytłaczają...
Wiem, że już któregoś razu pokazywałam nasze widoki, ale dzisiaj zrobię to ponownie zakochana po raz kolejny w działce , na której budujemy nasz dom marzeń
- widok na wschód. Łąki, pola, w oddali gospodarstwo i nowopowstające osiedle
- Południowa strona i widok na ukochany wąwóz
- Część zachodnia. Inwestor podziwia widok na wieś
- Część pólnocna
Widoki na pewno przyczyniły się do naszego nastroju iście niebiańskiego, ale podstawą była możliwość wejścia na naszą POSADZKĘ!!!!
Ale dziwne uczuciwe, wszystko wydało się takie przytulniejsze. Okna niżej. A posadzka na nasze oko - perfekcyjna!!! Któregoś dnia pojedziemy z poziomicą i sprawdzimy jak to jest w praktyce, bo nasze oczy humanistyczne mogą się mylić
W taki oto sposób nadszedł czas na kolejną fotorelację!!!
- salon (widok na kuchnie)
- poddasze. Pokój południowo - zachodni - największy
- pokój południowo - wschodni - średni. Inwestorzy w tle. Posadzka na pierwszym miejscu oczywiście hehe.
Tak właśnie zielono i pozytwnie wyglądał nasz dzisiejszy dzień.
Obiecałam jeszcze Marcie marfinowskiej, że wrzucę zdjęcie naszej abstrakcji, ale zrobię to jutro, gdyż zdjęcie wyjdzie lepiej przy świetle dziennym
Pozdrawiamy i życzymy spokojnej nocy!!!